Witam moje ukochane osoby pedalskie (i te niepedalskie) w kolejnym wpisie, tym razem poruszę temat tego jakże niebezpiecznego dla polskich rodzin zjawiska jakim jest DŻENDER. Znana również w polskim języku jako płeć kulturowa czy społeczna.
Myślę, że mogę z góry założyć, że wszyscy którzy przeczytają ten wpis wiedzą już, że jestem osobą niebinarną. Wiem to od pierwszej klasy gimnazjum, kiedy to w wieku 13 lat zaczęła formować się we mnie dysforia płciowa i zacząłem eksperymentować z płcią. Zaczęłam używać różnych zaimków, próbowałem na różne sposoby konkretniej nazwać moją płeć, eksperymentowałam z ekspresją płciową poprzez rysowanie mojej fursony na różne sposoby, zastanawiałem się, jakim operacjom chciałabym się poddać. Niestety, nie miałem za dużo wsparcia z zewnątrz. Kiedy jedyna osoba, jaką wtedy znałem i która tak samo jak ja w tamtym czasie identyfikowała się jako trans, zrozumiała, że jednak jest cispłciowa, to ja jakoś sam zapomniałem... że jestem trans. Co jest samo w sobie całkiem zabawne.
I tak przez całe liceum wydawało mi się, że tylko mi się tak wtedy wydawało, że byłem trans. A jakby tego było mało, to przez całe liceum byłem truscum. Konsekwencję tego, jakim jest zinternalizowana transfobia, przeżywam do dzisiaj. Ale nie martwcie się, z każdym dniem czuję się co raz lepiej z tym, kim jestem. Teraz właściwie mnie moje zachowanie w liceum trochę śmieszy. Posłuchajcie tylko tego! Czuję duży dyskomfort powiązany z moją klatką piersiową, głównie związana z tym jak ludzie postrzegają tego typu klaty i z czym je kojarzą. Nie podoba mi się mój głos bo wiem, że ludzie od razu "zgadną" jakiej płci jestem na jego podstawie. Zresztą, to samo z moim imieniem z dowodu. Którego też nienawidzę. Natomiast uwielbiam to, gdy ludzie nie wiedzą jak się do mnie zwracać. Szczególnie kiedy się bardzo mocno z tego powodu stresują i nie są w stanie tego ukryć. A jeszcze bardziej podoba mi się to, kiedy ludzie zwyczajnie pytają mnie o to, jak mają do mnie mówić.
No ale wiecie, jestem zwykłą osobą cispłciową... Tyle, że tak naprawdę to nie. XDDD
A zrozumiałem to dopiero na początku studiów, kiedy to jedna, wtedy jeszcze nieznajoma mi osoba, napisała mi najdziwniejszą wiadomość, jaką ktokolwiek kiedykolwiek mi napisał. Myślę, że każdy by się dziwnie poczuł dostając wiadomość, w której najpierw ktoś ci pisze, że myślała, że jesteś jakiejś tam płci, a jednak okazało się, że jesteś innej. No tyle, że u mnie dochodzi fakt, że czułam się z tym dziwnie NIEWAŻNE, jako jaką płeć by mnie ona postrzegała. Obecnie ta osoba jest moją przyjaciółką i jeszcze wiele innych dziwnych rzeczy mi powiedziała, a jeszcze więcej dziwactw od niej usłyszę. Pozdrawiam ją bardzo cieplutko.Tym sposobem znowu jestem świadomie osobą niebinarną i znowu używam różnych zaimków. Tyle, że tym razem chcę być jeszcze bardziej pod tym względem wkurwiającą osobą. Nie będę płaszczyć się przed innymi żeby im było wygodniej. Problem z używaniem dla mnie kilku rodzajów? Zajebiście, to przestań ze mną rozmawiać. Nie chcesz mówić do mnie używając mojego wybranego, prawdziwego imienia? Fantastycznie, w dupie cie mam. W żaden sposób nie przesadzam ani nie wydziwiam. To nie mój problem, że wychodzę poza twoje ograniczone postrzeganie płci. Nie jestem ani mężczyzną, ani kobietą i nie zamierzam się dostosowywać to jakichś kosmicznych standardów narzucanych przez społeczeństwo. Jeśli to kim jestem jest dla innych wielkim szokiem, to proszę bardzo, będę szokować. Mam dosyć dopasowywania się w nic nie znaczące schematy. Jestem trans niebinarną lesbą. I nie będę udawać kogoś, kim nie jestem.
Bo czym jest gender, jeśli nie tylko i wyłącznie wytworem kultury? Nawet płeć biologiczna zdarza się nie być binarna. Są osoby, które na podstawie wyglądu fizycznego już od narodzin nie mogą być przypisane do żadnej z dwóch "podstawowych" płci. A co dopiero kiedy mamy do czynienia z czymś tak abstrakcyjnym, jak tożsamość płciowa. Tego nie da się dotknąć czy zobaczyć, więc jakim sposobem mamy to ograniczyć do tylko i wyłącznie dwóch restrykcyjnych kategorii, które tak właściwie to nie świadczą o niczym? Nie wiem, jak ktoś może być w stanie w pełni identyfikować się z jakąkolwiek płcią. Uwielbiam termin niebinarność bo mimo wszystko nie komunikuje on za wiele. Jest on na tyle ogólny, że nie wiadomo gdzie mnie zaszufladkować. Czy bliżej mi do mężczyzny, czy kobiety, czy jedno i drugie czy może absolutnie żadne z nich? Ja nawet tego nie wiem, a też ani trochę mnie to nie obchodzi! Nie potrzebuję żadnych wymyślnych określeń do opisania siebie. Po prostu jestem Timo i płeć dla mnie ma niewielkie znaczenie.
Możliwe, że mam dość ambitne plany jak na obywatela Polski, ale chcę poddać się tranzycji medycznej. Wiem, że będzie to trudne, ale chcę spróbować, bo wiem też, że to nie jest niemożliwe. Zresztą, chuj wie jak długo będę jeszcze mieszkać w Polsce i czy jak nie skończę licencjatu, to czy nie będę kontynuować studiów za granicą, może nawet w Finlandii. Marzy mi się operacja klatki piersiowej i branie hormonów. Przy czym nie planuję operacji dołu. Będę dziwolągiem i będę zaburzać percepcję płci, bo to jedyne co mi zostaje, jeśli chcę być sobą. To nie moja wina, że niektórzy są ograniczeni.
Moi rodzice od niedawna wiedzą, że jestem trans. Wciąż używają mojego martwego imienia oraz tylko i wyłącznie jednego rodzaju. Jedyne co mi pozostało to mieć nadzieję, że w pewnym momencie zrozumieją, jak bardzo tym sposobem mnie ranią. I że ostatecznie kiedyś się im uda przestawić. Bo jak nie, to proszę mi wybaczyć, ale to nie będzie moja wina, jeśli nie będę mieć najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać. Jeszcze nie wiedzą o moich planach odnośnie tranzycji medycznej, ale prędzej czy później się dowiedzą. Na razie muszą się przyzwyczaić do myśli, że jestem trans. Zresztą, jestem obecnie za granicą. Dowiedzą się, jak już wrócę do domu.
Generalnie to co chciałam przekazać wam w tym poście... To nie bójcie się być sobą. Nie bójcie się eksperymentować z płcią. Używajcie jakiegokolwiek zaimka chcecie, używajcie kilku równocześnie. Używajcie imienia i tytułów, które są "przypisane" do płci przeciwnej. Poddajcie się operacjom i terapii hormonalnej jeśli wierzycie, że będziecie się potem czuć lepiej. Nawet jeśli się pomylicie, nawet jeśli potem zmienicie zdanie. Nawet, jeśli jesteście cis i w pełni identyfikujecie się ze swoją płcią z dowodu. Znormalizujmy zabawę ekspresją płciową. Jeżeli mamy pozbyć się cisheteronormatywności, to musimy pozbyć się jej całkowicie.
To wszystko na dzisiaj, życzę wam dużej dozy wsparcia otoczenia i jak najmniej (a najlepiej w ogóle żadnego!) wstydu związanego z tym, kim jesteście. Jeżeli bycie sobą oznacza bycie dziwakiem, to ostatecznie bycie dziwakiem to jedyne, co ma na tym świecie jakieś znaczenie.