poniedziałek, 8 maja 2023

Pamiętacie jak mówiłem, że będę pisać regularnie posty...? AjĆć. x33

Witam wszystkie moje futrzaki!! Niestety, jak możecie się już domyślać... Słabo mi idzie pisanie regularnych postów. Tak prawdę mówiąc, to nie idzie mi to wcale. Przyznaję się, po prostu w pewnym momencie zapomniałem o tym, że prowadzę bloga. Tak jak generalnie zapomniałem o moich postanowieniach noworocznych. Tak więc pora na postanowienia śródroczne.

Średnio kilka razy na miesiąc myślę sobie, że muszę powrócić do prowadzenia dziennika. Zwykle ta potrzeba jest pobudzona inspiracją do pisania o czymkolwiek. Ale w najlepszym wypadku kończy się to na napisaniu jednej notatki w telefonie. A kiedyś bez problemu pisałam codziennie! Możliwe, że moja sumienność była powiązana z odbywaną przeze mnie wtedy terapią. Była zewnętrzna motywacja - jeśli nie zapiszę sobie moich uczuć i myśli odczuwanych w danym momencie, to najprawdopodobniej nie będę w stanie przedyskutować ich z terapeutką. Problem musi polegać na tym, że teraz nikt nie wymaga ode mnie regularnego przygotowywania się do uzewnętrzniania.

Bo generalnie mówiąc, nie jest u mnie aż tak ciężko z czasem, żebym nie była w stanie codziennie albo co drugi dzień usiąść i coś napisać. Zaczęłam robić te śmieszne praktyki. Wyglądają one tak, że celowo się spóźniam kilkanaście minut, kilka godzin udaję, że coś robię, może jedną godzinę spędzam rzeczywiście pracując nad danymi mi zadaniami. No i nie można zapomnieć o moich godzinnych spacerkach, które robię w między czasie. 

Jak ja się cieszę, że już niedługo kończę te praktyki, bo serio mam ich dosyć. Ewidentnie nie będę mieć wymaganej ilości godzin, które teoretycznie mają odpowiadać pełnemu semestrowi. Ale mój szef nawet nie ma pomysłów, jakie zadania mi dawać. Jedyne czego nauczyłam się w tej firmie to to, że bez cienia wątpliwości nie chcę pracować w grafice komputerowej. Ale to już wiem jakoś od trzeciego roku studiów... Trzeba było jednak zmienić kierunek. Znowu spróbować dostać się na animację. Teraz to już mi się nie opłaca, następny semestr dyplom i wypierdalam z teleturnieju.

Poza tym mój pierdolec na punkcie moich simów się utrzymuje i będzie się utrzymywał przez jeszcze kilka miesięcy, jeśli nie kilkanaście. Bo jak już mam mieć na punkcie czegoś pierdolca, to porządnie, bez przerwy i bardzo długo. Taki już urok bycia Timo Długiewłosy. <3 Kiedyś na pewno napiszę post, w którym wytłumaczę dogłębnie cały lore rodu 3000! Ale to nie będzie szybki post do napisania, więc musicie cierpliwie poczekać. Ale już teraz mogę was zachęcić tematem pisząc, że jest to wspaniała rodzina składająca się wyłącznie z lesb i wilkołaków (z wyjątkiem one token human person) a motywami przewodnimi jest poczucie winy, frustracja własnym przeznaczeniem jak i szeroko pojęte pedalstwo. <- to jest ta część na której się skupiam najbardziej, bo nie jestem szczególnie poważnym człowiekiem a to są śmieszni ludzie z mojej gry. 

Sam fakt, że powstaje jakiś potężny lore dla jakiejś simsowej rodziny jest zabawny. Tak jak to, że popchnęło mnie to do zaczęcia rysowania ludzi. Chyba nie muszę przypominać, że jestem potężnym furrasem? I niby mogę rysować tych ludzi w wilkołaczych formach (co oczywiście robię równie często), ale jeśli chcę eksplorować temat związków między wilkołakami a zwykłymi ludźmi, to muszę widocznie uwzględnić tam ludzi. Do tego każdy z tych wilkołaków ma inne podejście do swego wilkołactwa... No ale więcej dowiecie się w specjalnym poście tłumaczącym lore 3000! Chyba, że obserwujecie mnie na Tumblerze, Toyhouse albo co jakiś czas obczajacie moją stronę na Neocities. W takim wypadku na pewno natknęliście się już na moje mniej lub bardziej randomowe posty na ich temat. Pierdolec. <3

Na sam koniec chcę tylko podziękować Emo Martynce oraz dwóm osobom które prowadziły tego bloga za inspiracje do napisania wpisu na mojego bloga. Jeśli nie kojarzycie tematu, to spokojnie, wszystko zostało zarchiwizowane dla przyszłych pokoleń. Serdecznie zapraszam do lektury!

Postanowiłem, że zmieniam moje podejście do bloga i połączę prowadzenie go z prowadzeniem dziennika. Jeśli będę trzymać się tego postanowienia, to wpisy będą wrzucane częściej, ale będą znacznie mniej przemyślane i krótsze. X D

Cały ten post to jeden wielki blogowy freestyle. Mimo to mam nadzieję, że nikt się szczególnie z tego powodu nie zawiedzie. Pozdrawiam wszystkich cieplutko!

środa, 18 stycznia 2023

To jest mój rok (królika)!

Witam wszystkie moje futrzaki w pierwszym wpisie roku dwutysięcznego dwudziestego trzeciego! Mam nadzieję, że wszyscy milutko spędzili sylwestra, niezależnie, czy w gronie rodziny, znajomych, czy we własnym skromnym towarzystwie. W tym roku byłam pozytywnie zaskoczona ilością fajerwerków wystrzelonych o północy. Wydaje mi się, że przez ostatnie lata było z nimi trochę kiepsko, a za dzieciaka sylwester był moim ulubionym świętem właśnie dzięki kolorowym fajerwerkom.

Myślę, że najlepszym sposobem na rozpoczęcie kolejnego roku jest zrobienie niewielkiego podsumowania wszystkiego, co się wydarzyło w poprzednim. A był to dla mnie pod wieloma względami bardzo intensywny rok! Niektóre wydarzenia zostały już opisane na tym blogu, więc myślę, że nie będę za bardzo wchodzić w szczegóły. W ten sposób zaoszczędzę również sobie parę spraw do omówienia w przyszłych postach! To będzie, tylko i wyłącznie, krótkie sprawozdanie z ostatnich dwunastu miesięcy. No chyba, że się rozgadam na jakiś temat, tracąc główną ideę pisanego akapitu... Co mi się całkiem często zdarza.

sprite vaporeona z Pokemon Crystal

Dlatego też bez zbędnego przedłużania przypomnę wszystkim, że spędziłam większość tamtego roku w Lappeenrancie na wymianie studenckiej. Musiałem nauczyć się funkcjonować w kraju z inną kulturą i językiem. Nie było to wcale takie trudne, ale uświadomiło mi to, jak bardzo stereotypowym Polakiem jestem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak często narzekam, dopóki nie trafiłam do środowiska, w którym ludzie raczej tego nie robią. No ale, czysto teoretycznie, przyjechałem tam się uczyć. Studiowanie na tamtej uczelni pozwoliło mi spróbować takich technik jak rzeźba w drewnie, sitodruk oraz fotografia analogowa, które w ogóle nie są dostępne u mnie na uczelni. Miałam tam również dostęp do darmowych przyborów, dzięki czemu mogłam skupić się na tworzeniu i rozwijaniu umiejętności bez martwienia się o koszty materiałów. Dlatego też miałem okazję spróbować moich sił w malowaniu większych obrazów na płótnie. Rzeźba w drewnie była ciekawym doświadczeniem, nauczyła mnie, że pierdolnięcie siekierą w kawałek drewna może być naprawdę uspokajające. Sitodruk uświadomił mi, że jestem za bardzo nieprecyzyjnym człowiekiem i pomimo, że podoba mi się ta technika, to nie jestem stworzony do zajmowania się nią. Natomiast fotografia analogowa to coś, czym będę się już do końca życia zajmować i tylko ubolewam nad tym, że nie mam już dostępu do ciemni oraz wszystkich przyrządów potrzebnych do wywoływania kliszy i zdjęć. Jedyne za czym nie będę tęsknić, to skanowanie zdjęć z kliszy. Zajmuje to od chuja czasu, a te skany nie wyglądają tak dobrze jak te wywołane na papierze fotograficznym.

Oczywiście na uczelni i poza nią poznałem też bardzo dużo osób z wielu różnych krajów! Bardzo podobała mi się różnorodność kulturowa obecna na tej uczelni. I wiele osób tam to naprawdę zajebiści ludzie! Szczególnie początek semestru zimowego był bardzo intensywny pod względem cotygodniowych imprez odbywających się w moim mieszkaniu. Wręcz odczuwałam efekty odstawienia, gdy się skończyły. No ale wszystko dobiega kiedyś końca, a mój pobyt w Finlandii z założenia nie miał być długi. W końcu zrozumiałem, jak bardzo tymczasowe są znajomości. Wiem, śmiesznie to brzmi. W końcu na tym polega Erasmus - żeby spędzić kilka miesięcy w innym kraju. A mimo to byłam nastawiona na tworzenie relacji, które będą trwały nawet i po moim powrocie.

No cóż. Przynajmniej mogę się pochwalić, że już nie martwię się niepotrzebnie o to, że moje umiejętności rozumienia ze słuchu oraz mówienia po angielsku mogą być niewystarczające. Również udało mi się nauczyć podstaw fińskiego, jak i kilka fraz po chorwacku, rosyjsku i pojedynczych zwrotów czy słów w jeszcze kilku innych językach. Duży krok dla przyszłego poligloty!

gif z żabą

Stypendium erasmusowe pozwoliło mi trochę zaszaleć, przynajmniej dopóki nie zrozumiałem, że mieszkanie w Finlandii stało się jeszcze droższe w porównaniu do poprzedniego semestru. Ale zanim do tego doszło, zdążyłem zrealizować większość moich planów nie związanych ze studiami. Zaczynając w kolejności chronologicznej, zrobiłam sobie pierwszy tatuaż! Jest to piękny napis "Wszystkie pusie są milusie" kursywą na prawych żebrach. Marzyłam o nim od początku liceum, a po pięciu latach udało mi się go zrealizować! Wszyscy mi ciągle mówili, że żebra to najgorsze miejsce na tatuaż, szczególnie na pierwszy w życiu. A jednak nie okazał się być jakiś szczególnie bolesny.

Kolejnym “niepotrzebnym” wydatkiem była wycieczka do Belgii, w odwiedziny do mojej przyjaciółki. Jako, że ona przyleciała do mnie do Finlandii, to teraz była moja kolej przylecieć do niej. Poświęciłam pierwszy tydzień jednego z kursów na zwiedzanie Kortrijk, Brukseli i Amsterdamu. Nie zabrakło też nas w McDonaldzie w Lille we Francji. No bo jak już jesteś na wycieczce w takim małym państwie, to czemu by nie odwiedzić też jego sąsiadów? Przez tamten tydzień powstała tak potężna ilość inside joke’ów, że można byłoby poświęcić im cały podcast. Ogółem w tamtym roku znalazłam się w tylu krajach, że nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek pobiję ten rekord. Jest to całe pięć krajów, bo nie możemy zapomnieć także o krótkiej wycieczce na obozowisko na niemieckiej części Uznam, gdzie pracowała w wakacje moja siostra.

Zwiedziłam w tamtym roku też trochę Helsinki, gdzie byłam na koncercie Nothing But Thieves. Zespołu nie słucham, a pojechałam raczej ze względu na znajomą, bez uprzedniego sprawdzania, czy w ogóle spodoba mi się ich muzyka. Ale nie zawiodłam się ani trochę, bo przez cały koncert bawiłam się fantastycznie. W tamtym roku można było mnie znaleźć także na Pyrkonie oraz Sunrise Festival! Na obydwa również planuję się wybrać i w tym roku, chociaż jeśli chodzi o konwent, to nie wiem, czy praktyki zawodowe mi na to pozwolą. Zobaczymy!

obrazek z siedmioma kotami

Ciekawym odkryciem, jakiego dokonałem w tamtym roku jest to, że potrafię wytrzymać przynajmniej dwa tygodnie nie posiadając telefonu. Nie miałem z tym zbyt wielkich problemów i byłem w stanie dostosować się do nowych wyzwań, jak na przykład dokładne dogadanie się, gdzie i kiedy mam się z kimś spotkać, żebyśmy się znaleźli, czy brak możliwości ustawienia alarmu w bardziej przenośnym urządzeniu, niż laptop. Dowiedziałam się też, jak wolno czas leci, gdy nie ma się w ręce niewielkiej maszyny z dostępem do ciągłego przepływu informacji. Niestety nie wszyscy podzielali mój entuzjazm, szczególnie moja mama, której zapomniałem wspomnieć, że jednak miałem spędzić pięć dni w Helsinkach, zamiast jechać tylko i wyłącznie na koncert. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że wcale tego nie planowałam i sama dowiedziałam się o tym dopiero wtedy, gdy kupowałam już dla wszystkich bilety na pociąg.

Skoro już o transporcie mowa, to powiedziałam mojej rodzinie o tym, że jestem trans. Pisałam już o tym post wcześniej, jakiś czas po coming oucie. Zaakceptowali mnie, siostra zwraca się do mnie i o mnie jak należy, a rodzice wciąż bardzo powoli się uczą. Nie spodziewałam się, że zaczną nawet używać mojego wybranego imienia przy dalszej rodzinie, ale dzięki temu już trochę więcej osób wie, jak wygląda sytuacja. I nikt nie ma z tym problemu! Jak jedna z moich cioć zwróciła uwagę, naszej rodziny już nic nie zdziwi. Jeden członek rodziny przeszedł na inna wiarę, jedna członkini zaręczyła się z pół-czarnym chłopem, to czemu ja miałabym nie być niebinarną lesbą? Może nawet zaakceptują to, że chcę utrzymywać się z futrzakowej pornografii.

Niestety jak chodzi o rzeczy mniej przyjemne, to dostałem dwa razy potężnego kosza, co całkowicie zniechęciło mnie do próbowania poderwania dziewczyn. Proszę się nie martwić, nie zostaję jeszcze incelem. Po prostu zbyt męczące dla mnie jest to, że wiecznie martwię się, że albo za mało się staram, albo jestem zdecydowanie zbyt przytłaczającym człowiekiem. Szczególnie, że już od dłuższego czasu ciągle wpadają mi w oko osoby, które nie są mną w ten sposób zainteresowane. Chyba jeszcze nikt nie jest gotowy na tak potężną przylepę jak ja.

gif z małym kotkiem

Tak jak widać, w ostatnim roku zapewniłem sobie sporo wrażeń. Jeszcze przez ileś lat będę to wszystko memłać gdzieś w podświadomości, zanim to wszystko w pełni pojmę. Zrobiłem sporo głupstw, nauczyłem się nowych rzeczy i lecę dalej, bo jeszcze sporo życia przede mną! Prawdę mówiąc to nie odczuwam żadnej szczególnej różnicy pomiędzy trzydziestym pierwszym grudnia a pierwszym stycznia. Mimo to zdaję sobie sprawę, że podział życia na mniejsze etapy jest bardzo pomocny. Znacznie łatwiej jest wtedy przyjrzeć się swoim postępom, co chwilę temu zrobiłem.

Mam kilka planów na ten rok, chociaż nie wierzę w postanowienia noworoczne jakoś szczególnie mocno. Nawet nie pamiętam już, co sobie postanowiłem ostatnim razem. Ogółem wychodzę z założenia, że każdy moment jest dobry na wprowadzanie zmian w życiu. No ale jak pod koniec grudnia dochodzisz do wniosku, że chcesz czytać więcej książek, to równie dobrze możesz nazwać do postanowieniem noworocznym. Szczególnie chcę czytać więcej książek niezwiązanych z Wojownikami, ale też artykułów, jak i wpisów na blogach i innych osobistych stronach. Będę też to wszystko zapisywać, bo jak mam stwierdzić, czy udało mi się osiągnąć mój cel, bez jakichkolwiek statystyk? I tak, nie pomyliliście się, zaczęłam tamto zdanie czasownikiem "będę" ponieważ... nie mam jeszcze niczego do wpisania na tę listę. Winę zrzucam na moją obecną obsesję na punkcie The Sims 4, szczególnie dodatku Wilkołaki. Nic nie poradzę na to, że uwielbiam moją rodzinę futrzaków, a Rozkurwiacz 3000 jako wilkołak to dosłownie dla mnie transition goals. Tak, kolejnym moim noworocznym postanowieniem jest nie spędzanie codziennie ośmiu godzin na graniu w Simsy. Tutaj idzie mi trochę lepiej, bo średnio gram w tę grę cztery razy w tygodniu. Yay.

Już od kilku miesięcy chcę też poświęcić trochę więcej czasu na animację. Jak na osobę ze sporym pierdolcem na jej punkcie i która wiąże z tym przyszłość, to trochę mało czasu na nią poświęcam. Fakt faktem animacja wymaga sporo skupienia, namysłu oraz czasu, które niestety muszę poświęcać w dużej ilości na prace na studia. Mimo to chcę robić chociażby jedną animację na miesiąc. Już pracuję nad jednym animowanym memem, którego możecie spodziewać się w bliższej przyszłości!

gif z zadowolonym kotkiem siedzącym przy biurku i piszącym albo rysującym coś na kartce

Generalnie chciałbym też móc najzwyczajniej w świecie zwolnić. Chciałbym móc świadomie przeżyć to życie, bez zbędnego pośpiechu. Świat cały czas zapierdala, z każdej strony atakuje kolejnymi informacjami i oczekuje od nas natychmiastowych reakcji. Nie podoba mi się to, momentami wręcz mnie to przytłacza. Próbując się dopasować zaczynam również się śpieszyć, przez co odnoszę wrażenie, że traktuję wszystko powierzchownie, prawie, że bezmyślnie. Możliwe, że po prostu mentalnie jestem wolniejszym człowiekiem. Na pewno też często przesadzam, bo w naturze mam skrajne postrzeganie rzeczywistości jak i zakładanie z góry, że nie robię wystarczająco wiele. Ale mimo to chcę spróbować. Chcę nauczyć się cierpliwości. Również przydałoby mi się wyznaczyć jasne priorytety, bo jest tyle rzeczy, którymi chcę się zająć, a nie robię postępów w żadnych z nich. To jest zdecydowanie najtrudniejsze postanowienie, które będzie do mnie często powracać.

Ach, no i postaram się też znowu pisać w miarę regularnie nowe posty na bloga! Bardzo mnie cieszy to, że są osoby zainteresowane moimi przemyśleniami. Trochę mi przykro, że akurat teraz straciłam wenę do pisania. Ale proszę się nie martwić, nie planuję porzucić tego bloga!

A wy jakie macie plany na następny rok? Jakie wydarzenia w poprzednim roku miały największy wpływ na was i wasze życie? Chętnie o tym przeczytam! ^___^
Ten post wleci zdecydowanie za późno, ale mimo to chcę życzyć wszystkim, żeby ten rok dla wszystkich był milusi niczym pusia. W końcu jest to rok królika! Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko i do zobaczenia w następnym wpisie!

gif z tańczącym kotkiem

sobota, 12 listopada 2022

Nowy post autorstwa Timo Długiewłosy! Yay!

     Witam serdecznie wszystkie moje futrzaki! Timo bezpiecznie wylądował w Finlandii i kontynuuje swoje erasmusowe przygody. Niestety na chwilę obecną ma też sporo na głowie, dlatego też nie było żadnych postów od kilku miesięcy.

    Przyznaję, że ten blog został w mojej głowie zsunięty daleko w tył. Teraz głównym celem jest zdać mój ostatni semestr w Finlandii, żeby nie mieć żadnych problemów po powrocie do kraju. No i napotkałem spory problem jak chodzi o opłacenie akademika... Teraz na szczęście nie muszę się nim przejmować, ale wciąż pozostaje kwestia tego, czy będzie mi starczyć na wyżywienie siebie do końca mojego pobytu tutaj. Tak więc jeśli ktoś byłby tak dobry i zechciałby mi dać parę groszy, mam konto na Ko-fi!

    Mam również otwarte zamówienia na błyszczące obrazki, jeśli ktoś byłby zainteresowany! Tutaj znajdziecie wszystkie potrzebne informacje.

brokatowy gif z Cry, szarym łysym kotem. ma on sporo rodzajów piercingu oraz obrożę z kolcami. ma otwarty pysk z dobrze widocznymi zębami

    Teraz mogę ładnie przejść do kolejnego tematu, a mianowicie: mam już własną stronę! Nie pamiętam już, czy wspomniałam na tym blogu o moich planach stworzenia jej. Jest ona oczywiście ciągle w trakcie powiększania i ulepszania, głównie dlatego, że dopiero zaczynam moją przygodę z HTML i CSS. Moimi głównymi celami na chwilę obecną jest zaktualizowanie strony głównej oraz zakładki O mnie poprzez dodanie scrollbarów (wkurwia mnie wielkość tych boxów lmao) oraz ukończenie galerii moich prac, bo na chwilę obecną mam tylko rysunki z 2011 roku. I nie mam w sumie pewności, czy to są już wszystkie rysunki, które chcę wstawić!

    Czyli moim głównym wytłumaczeniem braku nowych wpisów są studia, zarabianie pieniędzy na przeżycie oraz wciąż rozwijająca się strona na Neocities. Przyznam, że miło mi się zrobiło jak dostałam dwa pytania o to, czy będą jeszcze jakieś posty. Mówiąc całkowicie szczerze, po prostu nie spodziewałam się, że ktoś rzeczywiście chce czytać moje śmieszne posty. Było to dla mnie pozytywne zaskoczenie!

    Pozdrawiam wszystkich cieplutko oraz obiecuję, że w bliższej lub dalszej przyszłości znowu wrócę do pisania nowych wpisów na bloga! Trzymajcie się i pijcie dużo wody!

gif z różowym telefonem z klapką

 

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

W życiu są ważne tylko chwileeeee

    Witam wszystkie moje futrzaki! Dzisiejszy wpis będzie raczej o wszystkim i o niczym. Pamiętajcie, że nie można się po mnie spodziewać zbyt częstych, rozbudowanych wpisów na konkretny temat. Czasem po prostu mam ochotę napisać o tym, co u mnie słychać. Wierzę, że takie posty również doceniacie.


    Nie pamiętam, czy już o tym wcześniej wspominałem na blogu, ale Finlandii wybrałem kurs fotografii. Głównie dlatego, że nie był on wymagający, a mi brakowało wciąż punktów ECTS. Dopiero potem się dowiedziałam, że możemy od uczelni pożyczać analogi. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej nie zagłębiłam się w temat fotografii analogowej. Głównie dlatego, że nie interesowałem się aż tak bardzo fotografią samą w sobie.

    No ale dostałam aparat i nieograniczony dostęp do klisz i wszystkiego, co niezbędne przy wywoływaniu zdjęć. Zapełnienie pierwszej kliszy szło mi mozolnie. Właściwie to nie miałam pomysłu, co fotografować. Ale z czasem się rozkręciłem i zacząłem wszędzie zabierać ze sobą aparat. Ostatecznie udało mi się zapełnić całe cztery rolki, co daje średnio 36 zdjęć miesięcznie. Ostatnia jeszcze nie została wywołana, bo zabrakło mi na to czasu przed powrotem do Polski.

    Jak można się domyślić, spodobało mi się robienie zdjęć analogiem. Spodobało mi się to do tego stopnia, że zacząłem wypytywać rodzinę o to, czy ktoś może nie ma starego analoga, którego nie używa. Na szczęście już nie muszę nikogo o to pytać, ponieważ babcia postanowiła sprezentować mi taki aparat na urodziny!

zdjęcie aparatu analogowego, model FED 5C

    Tak oto prezentuje się FED 5C, mój osobisty aparat analogowy! Rosyjski aparat wyprodukowany jeszcze za czasów ZSRR. Mam go od mniej niż tygodnia, ale już go uwielbiam. Różni się od Nikona FM, czyli modelu dostępnego na uczelni. Mimo to szybko się go nauczyłem, bo działają wręcz analogicznie. Chociaż FED posiada dodatkowy bajer, jakim jest czujnik oświetlenia oraz "kalkulator" do obliczania przesłony, którą należy wybrać. Funkcja te jest szczególnie dla mnie bardzo ważna, bo ja naprawdę nie radzę sobie z odpowiednim dobraniem przesłony. Niestety nie mam jeszcze pojęcia, jak bardzo dokładny jest czytnik oświetlenia. Aparat jest używany, nie znam poprzedniego właściciela. Ale tego dowiemy się dopiero, kiedy wywołam obecną kliszę. Planuję oczywiście poczekać z tym aż wrócę do Finlandii. Czyli za dwa tygodnie! Więc już niedługo.

    No właśnie. Dwudziestego szóstego sierpnia lecę z powrotem do Finlandii. Nie mogę się doczekać bo wiem, że znowu będzie zajebiście. Tym razem planuję więcej imprezować i podróżować. Ułożę sobie taki plan zajęć, żebym się nie musiał stresować, że się z czymś nie wyrobię.  Na chwilę obecną na pewno chcę uczęszczać na zajęcia z fińskiego (tak, jest to kurs bardzo związany z kierunkiem moich studiów) oraz rzeźbę w glinie. Natomiast malarstwo, sitodruk i oczywiście fotografię wybiorę sobie jako zajęcia indywidualne, czyli swego rodzaju "rób co chcesz, byleby mieć później, co pokazać".

    Przydałoby się, żebym zaczęła się już pakować na ten wyjazd. X D


    Ciekawi mnie, czy w tym semestrze będę gotować jakieś posiłki. W tamtym głównie żyłam na tostach, lunchach na uczelni oraz energolach. Raz nawet znajomi mnie na kebsa wyciągnęli. W tym semestrze nie będzie jednej kuchni do podziału na całe pietro. Teraz przysługuje jedna kuchnia na trzy pokoje, więc nie muszę obawiać się, że napotkam przeszkodę w postacii grupy ludzi okupujących wszystkie stoły i palniki. Albo jeszcze gorsze, imprezujących Francuzek z potężnym głośnikiem. Ach, uroki garnizonu. Będę za nim tęsknić. W każdym razie, szanse na to, że w ogóle będę się pokazywać w kuchni, rosną.

    Poruszam temat gotowania, bo muszę się pochwalić, że ostatnio trochę szalałam w kuchni. Oczywiście, wciąż nie jestem fanem gotowania, a moja relacja z jedzeniem nie należy do najlepszych. Dlatego uważam, że w moim przypadku jest to duże osiągnięcie! Na przykład wczoraj spróbowałem zrobić gofry z cukinii. Myślę, że byłyby bardzo dobre, gdybym nie przesadził z ilością soli. Generalnie, polecam. Przepis nie jest mój, a sam pomysł podsunęła mi babcia.

    Również ostatnio upiekłam babeczki borówkowe. Mieliśmy pojechać odwiedzić moją siostrę w Niemczech, gdzie przez chwilę pracowała. Akurat się złożyło, że zabraliśmy sporą ilość borówek ze stawu. Od razu wpadłem na pomysł zrobienia w prezencie babeczek. Oczywiście, że były pyszne. Najbardziej podobała mi się jedna babeczka, która wyglądała, jakby miała twarz. No tylko spójrzcie, jaka śliczna!

zdjęcie babeczki z borówkami, trzymanej w prawej ręce. na górze po obu stronach znajdują się dwie borówki, rozstawieniem sowim przypominające oczy. z borówki po prawej stronie spływa ciemnoczerwony sok, przypominający krew. poniżej, pomiędzy "oczami" znajduje się dziura w cieście, kształten przypominająca uśmiech. z niej również cieknie sok.

    Pozdrawiam wszystkich cieplutko, pamiętajcie, że czilera utopia jest w życiu bardzo ważna i do zobaczenia w następnym wpisie!

sobota, 13 sierpnia 2022

Amnezja Emocjonalna

    Witam wszystkie moje futrzaki w kolejnym inspirującym wpisie na moim blogu! Dzisiaj postanowiłem podzielić się z wami moimi planami odnośnie pary moich postaci, jakimi są Silver (she/her) i Mango (she/he, imię najprawdopodobniej tymczasowe).

    Obydwie postaci posiadam już od dawna, obstawiam lata tak odległe jak 2013 czy nawet 2012. Silver nawet była przez jakiś czas moją fursoną, jakoś w 2014 roku, aż do momentu, gdy zostałam edgy metalówą a moją fursoną został Aasot. Wtedy też nie miałam pojęcia, co zrobić z Silverką, bo na pewno chciałam odejść od nadawania jej funkcji reprezentowania mnie. Więc przez jakiś czas tylko leżała gdzieś daleko w mojej głowie i pamięci, obok innych moich postaci, na które nie miałem żadnego konkretniejszego pomysłu.


    Ale to tylko dopóki nie nadszedł ten dzień, kiedy to planety ułożyły się idealnie a temperatura i ciśnienie powietrza były odpowiednie dla wyklucia się w mojej głowie genialnego pomysłu! A ten pomysł już od dwóch lat bardzo powoli kiełkuje i z odrobiną cierpliwości możemy nawet doczekać się pięknego drzewa. No, ale że tego drzewa jeszcze nie ma, to mogę wam na chwilę obecną opisać stan gleby, wysokość łodygi oraz wygląd pojedynczych listków.

    Zacznijmy od tego, że historia ta będzie częścią opowiadań z serii Sparkledog Town. Jak można się domyślić, będą one dotyczyć moich błyszczopsów żyjących w niewielkim miasteczku. Owa miejscowość jeszcze nie ma nazwy, ale jest typowym niewielkim miastem studenckim, wzorowanym na wszystkich miastach, w których chodziłem do szkoły albo w których studiowałem. Czyli jakieś polskie wygwizdowie. Tutaj macie folder ze wszystkimi postaciami, jakie dotychczas udało mi się zabrać do tej mieściny. Każde opowiadanie będzie się ze sobą jakoś łączyć. I każde będzie pedalskie.

Rysunek zdjęcia oprawionego w białą ramkę. Na zdjęciu widać Silver przytulającą Mango. Obydwie są szczęśliwe. W lewym górnym rogu znajduje się czerwony napis "Love you" z trzema serduszkami.

     Wracając do głównego wątku tego wpisu, opowiadanie o Silver zatytułowane jest Emotional Amnesia. Opowiada o stopniowym upadku wilczycy, która z każdym dniem coraz mniej ufa swojej dziewczynie Mango, w tym samym czasie doświadczając coraz mocniejszych popędów destrukcyjnych. I tak do całkowitej utraty możliwości racjonalnego myślenia oraz ostatecznej tragedii.

    Silver od małego ciągnęło do ognia. Jej zainteresowanie nim jednak nie kończyło się na siedzeniu wśród znajomych przy ognisku w lesie. Wszystko, co kiedyś było jej bliskie, znikało w płomieniach gdy tylko zaczęło sprawiać jej przykrość i ból. Bo jeśli nie służy jej to w jakikolwiek sposób, to nie ma prawa istnieć. Stare listy, prezenty, pościel. Wszystko musiało zniknąć. I nie dotyczyło to tylko jej prywatnej własności. Również, jak się okazuje, logika ta przyciągała się także na istoty żywe...

mały gif z Silver z unoszącym się nad jej łapą małym płomieniem


    Emotional Amnesia przedstawia całkowitą zmianę perspektywy postrzegania drugiej osoby. Przejście z obsesyjnego uwielbienia do całkowitej nienawiści. Mango, przytłoczony potrzebami bliskości, jakie ma Silver, delikatnie stara się dystansować na tyle, żeby mieć więcej czasu też dla innych bliskich mu osób, jak i jego zainteresowań. Niestety, Silver wyczuwając te zmiany w nastawieniu Mango, oraz widząc ją spędzającą czas z innymi, zostaje całkowicie pochłonięta palącą zazdrością i nienawiścią do niej.

    Wiem, że to bardzo ogólny opis i że więcej w nim słów niż rzeczywistych informacji dotyczących zdarzeń, jakie dzieją się w tym opowiadaniu. Ale spójrzcie na to z tej strony: ja sam wiem niewiele więcej! Ja nawet nie wiem, czy kiedykolwiek to napiszę, czy tylko będę obracać samą ideę w mojej głowie jak kurczaka na rożnie. No i chcę uniknąć niepotrzebnych spoilerów. I tak kiedyś zrobię AMV przedstawiające to opowiadanie.

Rysunek przedstawiający Silver otoczoną zielonym ogniem.
Rysunek autorstwa DOGMASKS, który mam na tapecie laptopa już od roku i nie planuję w najbliższym czasie zmieniać. <3

    Mogę jeszcze podzielić się z wami ciekawostkami, które nie mają dużego wpływu na fabułę. Na przykład Mango gra na basie i ogólnie interesuje się muzyką. Swoją pasją dzieli się z Cosmarem, który również się tym interesuje. Lubią sobie żartować, że kiedyś Cosmar założy wytwórnię nagraniową, w której Mango nagra swoją pierwszą profesjonalną płytę z coverami.

    Natomiast Silver jest nałogową palaczką. I tutaj zaczynają się nieoficjalne informacje, bo muszę to jeszcze obgadać z psiapsi... Ale Silver przyjaźni się z Forgiveness. Razem wychodzą często na papieroska i żalą się na to, co im się w życiu nie podoba. Forgiveness możliwe, że ma krasza na Silverce, ale ta jest zbyt pochłonięta skrajnymi emocjami względem Mango żeby to w ogóle dostrzec.

    Forgi, jak ja osobiście lubię ją nazywać, należy do mojej przyjaciółki. Głupio byłoby nie wykorzystać tej okazji do wypromowania jej Instagrama, gdzie czasem coś wstawi.

rysunek z Silver przytuloną do Forgiveness. Silver płacze, a Forgiveness wygląda na zmartwioną.

    Wracając do wspomnianych w pośpiechu AMV, to zdecydowanie chcę kiedyś zrobić do Parasolek Świetlików. Ta piosenka oddaje kropka w kropkę wszystko, co ma to opowiadanie przedstawiać. Podzielona na trzy etapy. Najpierw zmęczenie i zrezygnowanie po potężnej kłótni, która mimo, że nie pokazana, to pozostawiła głębokie rany. Strupy wydają się być zagojone, chociaż wciąż delikatne. Następnie zostają one po raz kolejny rozdrapane, krew znowu cieknie, a razem z nią powracają rozpacz i furia jeszcze mocniej niż kiedykolwiek. A wszystko kończy się powtarzającym się wersem "a wszystko to jest identycznie trwałe, jak numer telefonu na pudełku zapałek". Na temat samego tego wersu oraz tego, jakie znaczenie ma dla całego opowiadania, mogłabym napisać cały oddzielny wpis.

    Nie mam pojęcia, kiedy wezmę się za zrobienie animacji do tej piosenki. Na chwilę obecną chcę skupić się na jednym ambitnym projekcie, jakim jest Tear You Apart AMV. Może w między czasie zrobię przynajmniej storyboard, bo już mam wyraźne wyobrażenie, jak chcę, żeby to AMV wyglądało.

    Innymi piosenkami, które również w mojej głowie są mocno powiązane z Emotional Amnesia są Majowe Wojny, Leopard i Sarcasm.


    Muszę częściej pisać o moich postaciach. Może za jakiś czas podzielę się z wami zarysem historii ładnie zatytułowanej To Jest Moje Bagno. Tytuł tymczasowy, aczkolwiek bardzo mi się on podoba. Bazowana na Wojownikach, ale struktura klanów będzie trochę inna, a właściwie całe stada dzikich kotów będą wymyślone przeze mnie prawie, że od zera. Ale będzie Bicz 2.0 czyli jego córka, Szczur. Ale o tym więcej w innym poście!

    To wszystko na dzisiaj, dajcie znać co o tym sądzicie! ^___^ Wszelkiego rodzaju sugestie mile widziane (nawet jeśli ich nie wykorzystam). I w żaden sposób tego nie wymagam, ale jeśli ktoś narysuje mi jakiś fanart to na pewno bardzo się ucieszę.

    Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko, pijcie dużo wody i jeśli nie jest za gorąco to posiedźcie sobie na dworze i pooglądajcie sobie jak ptaszki latają i jak trawa się kołysze na wietrze. Tak po prostu.

środa, 13 lipca 2022

Napierdalanie się rysunkami, dwie książki i inne sprawy

    Witam wszystkie moje futrzaki! Już od jakiegoś czasu nie było żadnych nowych postów, a ja nawet nie wchodziłem ostatnio w ogóle na Blogspota. Upsik.

    Od powrotu z Finlandii głównie siedzę w domu i spędzam czas z rodzinką albo zajmuję się swoimi hobby. Obecnie skupiam się na atakowaniu ludzi na Art Fight. Jeśli ktoś wcześniej o tym nie słyszał, to śpieszę z wytłumaczeniem! Art Fight to strona i internetowe wydarzenie, które odbywa się co roku i trwa przez cały lipiec. Są dwie drużyny, co roku pod innymi nazwami (tegoroczny motyw to Bloom vs Wither), które "atakują" się poprzez rysowanie postaci osób z przeciwnych drużyn. Atakować można oczywiście też ludzi ze swojej drużyny, ale za to ma się znacznie mniej punktów. Co nie powinno być problemem, kiedy bierze się w Art Fight udział po to, żeby rysować podobające się tobie postaci.

(ozdoba) gif ze śmiejącą się mew z pokemonów
 

    Bawię się w Art Fight od 2017 roku! I co rok zawsze zaczynam się nim ekscytować już w czerwcu. Wtedy też nagle sobie przypominam, że większość moich postaci jeszcze nie ma gotowych refów...

    Tak więc jeśli ktoś z was dalej nie wie, jakie postaci narysować to tutaj niech łapie link do mojego konta. Jestem Team Bloom! Zapraszam do przejrzenia moich postaci, na pewno znajdzie się coś ciekawego dla każdego! Chyba, że dana osoba nie rysuje futrzaków. To wtedy możemy mieć problem (bo nie chcę, aby ktokolwiek przerabiał moje postaci w ludzi).

    A czym Timo poza tym się ostatnio zajmuje? Skończyłem czytać Wschód Słońca i muszę przyznać, że bardzo mi się podobała ta książka. W porównaniu do Długich Cieni, w niej się bardzo dużo dzieje. Podoba mi się to, jak przedstawiono Liściową Sadzawkę jako nerwową, momentami gderliwą kocicę po tym jak odkryła, że jej własna córka zabiła Jesionowe Futro. Także uwielbiam Ostrokrzewiastego Liścia i to, jak ona straciła jakąkolwiek umiejętność logicznego myślenia jak tylko dowiedziała się, że jest owocem związku, który w każdy możliwy sposób złamał Kodeks Wojownika.

(ozdoba) gif z płomieniami

Teraz wzięłam się za czytanie Potęgi Podświadomości autorstwa Josepha Murphy. Przypadkiem ją zauważyłem ostatnio podczas sprzątania pokoju, chociaż cały czas była na wierzchu. Książka należy do mojej siostry, kupiła ją bardzo dawno. Dzisiaj skończyłam czytać trzeci rozdział i odnoszę wrażenie, jakbym już wyciągnęła z tej książki wszystko, co ma ona do zaoferowania. Przeczytałam ponad 60 stron, a połowa z nich to tylko powtarzanie na wszystkie możliwe sposoby, że jeśli będziesz świadomie karmił podświadomość dobrymi myślami, to czeka cię szczęście; jeśli będziesz karmić podświadomość złymi myślami, czeka cię cierpienie. Na chwilę obecną planuję mimo to przeczytać tę książkę do końca, może nawet jakiś przykład cudownego działania ludzkiej podświadomości będzie bliski jakiejś sytuacji z mojego życia albo z życia kogoś mi bliskiego.

Nie zrozumcie mnie źle, prawdę mówiąc to wierzę w to, że możemy kształtować naszą rzeczywistość poprzez zmianę tego, w jaki sposób mówimy i myślimy. Swego rodzaju kłamstwo powtarzane wystarczająco wiele razy staje się prawdą. Na chwilę obecną wciąż jestem raczej przekonania, że to głównie efekt szukania czegoś tak długo, aż to się znajdzie. Tak jak przestawiłem się z mówienia o sobie jak o największym przegrywie na jednak mówienie o sobie w bardziej przychylnym świetle, tak stałem się bardziej pewnym siebie i rzadziej przejmuję się moimi niepowodzeniami. Do teraz czasem nazywam siebie pajacem, ale z tego nawyku również mogę się wyleczyć.

Natomiast ciężko mi uwierzyć, że człowiek jest w stanie po prostu wmówić sobie, że nie jest ślepy, że nie jest sparaliżowany czy że wcale nie ma złośliwego nowotworu. To wydaje mi się być zbyt naciągane. No ale właśnie o to chodzi, żeby uwierzyć, prawda? Na pewno nie zaszkodzi spróbować. Może zamiast przechodzenia tranzycji medycznej po prostu wmówię sobie, że moje ciało samo z siebie potrafi zmienić proporcje hormonów płciowych w moim ciele. Albo pozbędę się bólu pleców i wiecznego uczucia zmęczenia. Albo chociaż poprawię sobie wzrok, tak jak na przykład zrobiła to moja koleżanka.

(ozdoba) ptaszek stojący na poidle dla ptaków

No ale, jeszcze zostało sporo książki przede mną, a czytanie jej potrafi stać się męczące po pewnym czasie. A czy ktoś z was już ją czytał albo przesłuchał w formie audiobooka? A może wam udało się za pomocą świadomego formowania podświadomości osiągnąć jakieś cele? Chętnie przeczytam wasze myśli i doświadczenia w tym temacie. ^___^

Na koniec już tylko wspomnę na szybko o moich planach na przyszłość, bo nie wiem, kiedy znowu usiądę do napisania kolejnego posta. Obecnie myślę nad założeniem własnej strony internetowej przy pomocy neocities.com. O ile Blogspota bardzo lubię, to ma on swoje ograniczenia, wynikające głównie z tego, że jest to blog a nie strona internetowa, którą sobie mogę zrobić sam od podstaw. Moja znajomość HTML jest niewielka, właściwie opiera się na tym, czego nauczyłem się za czasów świetności DeviantARTa i zbierania punktów specjalnie tylko po to, żeby móc odpicować sobie profil. Ale podobno HTML wcale nie jest taki trudny, a w internecie jest pełno tutoriali, tak więc dajcie mi chwilę czasu a zrobię tak wykurwistą stronę, że się nie pozbieracie!

(ozdoba) gif z kotem wyglądającym zza wiklinowego kosza

Poza tym mam już kupione bilety na Sunrise Festiwal w Kołobrzegu, gdzie pojadę z siostrą i jej chłopakiem. Wybiera się ktoś tam może? To będzie mój pierwszy raz na festiwalu tego typu i na pewno będzie zajebiście. Mój nowy kolega już jest bardzo ucieszony, że będzie miał z kim chlać. Jedynym artystą, jakiego znam i który będzie dawał koncert na festiwalu to będzie David Guetta, a tak na prawdę to ja znam tylko jego piosenki, które były popularne w 2012 roku. Ale, że generalnie słucham trance i innych pochodnych od techno, to na pewno nie będę narzekać na muzykę!

Pozdrawiam wszystkich cieplutko, pogłaszczcie ode mnie swoje zwierzątka i nie zapomnijcie podesłać swoim znajomym linka do mojego bloga. ;-D Kto wie, może wtedy będę częściej wstawiać nowe posty?



środa, 15 czerwca 2022

Teoria spiskowa: Czy Pusia to tak naprawdę mucha?

    Witam wszystkich moich futrzaków, dzisiaj podzielę się z wami odkryciem, jakiego ostatnio dokonałem. Mianowicie doszedłem do wniosku, ze Pusia, nasz ukochany króliczek, może być tak naprawdę potężną muchą!

    Proszę uważnie przeczytać wszystkie moje argumenty. Myślę, że są one jak najbardziej obiektywne i zgodne z ówczesną wiedzą na temat funkcjonowania wszechświata. Oczywiście nie wykluczam, że mogę się mylić. Dlatego rozpoczynam tę dyskusję na moim blogu, miejscu półpublicznym, aby móc wymienić się opiniami z innymi ekspertami w dziedzinie zwierząt domowych. Mam nadzieję, że w ten sposób uda się nam dojść do rozwiązania tej zagadki.

    Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistych, takich, które rzucają się nam na pierwszy rzut oka. Pusia jest dużym, czarnym zwierzęciem. Można by zaprzeczyć, że muchy nie mogą urosnąć takie duże. Ale pragnę zauważyć że Pusia nie dość, że dużo je, to jeszcze ciągle błaga o smakołyki, co może wytłumaczyć jej duże rozmiary.

gif z czterema latającymi muchami

    Kolejną oczywistą kwestią są jej duże, wydłużone uszy... Ale czy na pewno są to właśnie uszy? A może jednak są to skrzydła! Może i Pusia nie umie latać, gdyż proporcje skrzydeł do reszty ciała nie są temu sprzyjające, ale mimo wszystko uważam, że jest to bardzo ważne spostrzeżenie.

    Pusia przypomina muchę nie tylko z wyglądu, ale i również z zachowania. Tak samo jak mucha myje się własnymi łapkami i nie potrzebuje do tego wody. Sposób mycia głowy jest wręcz identyczny! Także jej dieta przypomina tę, którą znamy od much - Pusia również żywi się swoimi odchodami. Przy czym warto wspomnieć, że robi to, nawet jeśli ma klatkę pełną siana, jedzenie w misce i co jakiś czas dostanie jakieś ziółko czy marchewkę.

    Na zakończenie pokażę wam schemat, który w idealny sposób obrazuje wszystkie moje argumenty:

rysunek Pusi jako muchy. ustawiona jest na nim tak, że jej uszy wyglądają jak skrzydła muchy, a sama Pusia ma okrągłą główkę z szeroko rozstawionymi, dużymi oczami. zamiast otworu ssącego jak u much, ma sytawiony mały języczek. jej ciało jest okrągłe i ma sześć małych nóżek, z czego widoczne są tylko cztery. z tyłu ma mały ogonek. pod nią znajduje się różowy napis wielkimi literami "Pusia Pusia w pusiolocie"

    Zapraszam do wspólnej dyskusji na temat tego, czy Pusia w rzeczywistości jest muchą. Nawet najmniejszy udział będzie miał gigantyczny wpływ na to, jak szybko dotrzemy do prawdy.

    Pozostawiam was z tematem do przemyślenia, a ja wracam do szykowania wszystkiego na jutrzejszy wyjazd. Pokażę się na tegorocznym Pyrkonie! Kto wie, może nawet gdzieś się tam minę z moimi fanami. ;-D

    Dziękuję bardzo za przeczytanie i pozdrawiam wszystkich cieplutko! Pamiętajcie żeby pić dużo wody i nie głaskać szczekających na was wron!