środa, 18 stycznia 2023

To jest mój rok (królika)!

Witam wszystkie moje futrzaki w pierwszym wpisie roku dwutysięcznego dwudziestego trzeciego! Mam nadzieję, że wszyscy milutko spędzili sylwestra, niezależnie, czy w gronie rodziny, znajomych, czy we własnym skromnym towarzystwie. W tym roku byłam pozytywnie zaskoczona ilością fajerwerków wystrzelonych o północy. Wydaje mi się, że przez ostatnie lata było z nimi trochę kiepsko, a za dzieciaka sylwester był moim ulubionym świętem właśnie dzięki kolorowym fajerwerkom.

Myślę, że najlepszym sposobem na rozpoczęcie kolejnego roku jest zrobienie niewielkiego podsumowania wszystkiego, co się wydarzyło w poprzednim. A był to dla mnie pod wieloma względami bardzo intensywny rok! Niektóre wydarzenia zostały już opisane na tym blogu, więc myślę, że nie będę za bardzo wchodzić w szczegóły. W ten sposób zaoszczędzę również sobie parę spraw do omówienia w przyszłych postach! To będzie, tylko i wyłącznie, krótkie sprawozdanie z ostatnich dwunastu miesięcy. No chyba, że się rozgadam na jakiś temat, tracąc główną ideę pisanego akapitu... Co mi się całkiem często zdarza.

sprite vaporeona z Pokemon Crystal

Dlatego też bez zbędnego przedłużania przypomnę wszystkim, że spędziłam większość tamtego roku w Lappeenrancie na wymianie studenckiej. Musiałem nauczyć się funkcjonować w kraju z inną kulturą i językiem. Nie było to wcale takie trudne, ale uświadomiło mi to, jak bardzo stereotypowym Polakiem jestem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak często narzekam, dopóki nie trafiłam do środowiska, w którym ludzie raczej tego nie robią. No ale, czysto teoretycznie, przyjechałem tam się uczyć. Studiowanie na tamtej uczelni pozwoliło mi spróbować takich technik jak rzeźba w drewnie, sitodruk oraz fotografia analogowa, które w ogóle nie są dostępne u mnie na uczelni. Miałam tam również dostęp do darmowych przyborów, dzięki czemu mogłam skupić się na tworzeniu i rozwijaniu umiejętności bez martwienia się o koszty materiałów. Dlatego też miałem okazję spróbować moich sił w malowaniu większych obrazów na płótnie. Rzeźba w drewnie była ciekawym doświadczeniem, nauczyła mnie, że pierdolnięcie siekierą w kawałek drewna może być naprawdę uspokajające. Sitodruk uświadomił mi, że jestem za bardzo nieprecyzyjnym człowiekiem i pomimo, że podoba mi się ta technika, to nie jestem stworzony do zajmowania się nią. Natomiast fotografia analogowa to coś, czym będę się już do końca życia zajmować i tylko ubolewam nad tym, że nie mam już dostępu do ciemni oraz wszystkich przyrządów potrzebnych do wywoływania kliszy i zdjęć. Jedyne za czym nie będę tęsknić, to skanowanie zdjęć z kliszy. Zajmuje to od chuja czasu, a te skany nie wyglądają tak dobrze jak te wywołane na papierze fotograficznym.

Oczywiście na uczelni i poza nią poznałem też bardzo dużo osób z wielu różnych krajów! Bardzo podobała mi się różnorodność kulturowa obecna na tej uczelni. I wiele osób tam to naprawdę zajebiści ludzie! Szczególnie początek semestru zimowego był bardzo intensywny pod względem cotygodniowych imprez odbywających się w moim mieszkaniu. Wręcz odczuwałam efekty odstawienia, gdy się skończyły. No ale wszystko dobiega kiedyś końca, a mój pobyt w Finlandii z założenia nie miał być długi. W końcu zrozumiałem, jak bardzo tymczasowe są znajomości. Wiem, śmiesznie to brzmi. W końcu na tym polega Erasmus - żeby spędzić kilka miesięcy w innym kraju. A mimo to byłam nastawiona na tworzenie relacji, które będą trwały nawet i po moim powrocie.

No cóż. Przynajmniej mogę się pochwalić, że już nie martwię się niepotrzebnie o to, że moje umiejętności rozumienia ze słuchu oraz mówienia po angielsku mogą być niewystarczające. Również udało mi się nauczyć podstaw fińskiego, jak i kilka fraz po chorwacku, rosyjsku i pojedynczych zwrotów czy słów w jeszcze kilku innych językach. Duży krok dla przyszłego poligloty!

gif z żabą

Stypendium erasmusowe pozwoliło mi trochę zaszaleć, przynajmniej dopóki nie zrozumiałem, że mieszkanie w Finlandii stało się jeszcze droższe w porównaniu do poprzedniego semestru. Ale zanim do tego doszło, zdążyłem zrealizować większość moich planów nie związanych ze studiami. Zaczynając w kolejności chronologicznej, zrobiłam sobie pierwszy tatuaż! Jest to piękny napis "Wszystkie pusie są milusie" kursywą na prawych żebrach. Marzyłam o nim od początku liceum, a po pięciu latach udało mi się go zrealizować! Wszyscy mi ciągle mówili, że żebra to najgorsze miejsce na tatuaż, szczególnie na pierwszy w życiu. A jednak nie okazał się być jakiś szczególnie bolesny.

Kolejnym “niepotrzebnym” wydatkiem była wycieczka do Belgii, w odwiedziny do mojej przyjaciółki. Jako, że ona przyleciała do mnie do Finlandii, to teraz była moja kolej przylecieć do niej. Poświęciłam pierwszy tydzień jednego z kursów na zwiedzanie Kortrijk, Brukseli i Amsterdamu. Nie zabrakło też nas w McDonaldzie w Lille we Francji. No bo jak już jesteś na wycieczce w takim małym państwie, to czemu by nie odwiedzić też jego sąsiadów? Przez tamten tydzień powstała tak potężna ilość inside joke’ów, że można byłoby poświęcić im cały podcast. Ogółem w tamtym roku znalazłam się w tylu krajach, że nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek pobiję ten rekord. Jest to całe pięć krajów, bo nie możemy zapomnieć także o krótkiej wycieczce na obozowisko na niemieckiej części Uznam, gdzie pracowała w wakacje moja siostra.

Zwiedziłam w tamtym roku też trochę Helsinki, gdzie byłam na koncercie Nothing But Thieves. Zespołu nie słucham, a pojechałam raczej ze względu na znajomą, bez uprzedniego sprawdzania, czy w ogóle spodoba mi się ich muzyka. Ale nie zawiodłam się ani trochę, bo przez cały koncert bawiłam się fantastycznie. W tamtym roku można było mnie znaleźć także na Pyrkonie oraz Sunrise Festival! Na obydwa również planuję się wybrać i w tym roku, chociaż jeśli chodzi o konwent, to nie wiem, czy praktyki zawodowe mi na to pozwolą. Zobaczymy!

obrazek z siedmioma kotami

Ciekawym odkryciem, jakiego dokonałem w tamtym roku jest to, że potrafię wytrzymać przynajmniej dwa tygodnie nie posiadając telefonu. Nie miałem z tym zbyt wielkich problemów i byłem w stanie dostosować się do nowych wyzwań, jak na przykład dokładne dogadanie się, gdzie i kiedy mam się z kimś spotkać, żebyśmy się znaleźli, czy brak możliwości ustawienia alarmu w bardziej przenośnym urządzeniu, niż laptop. Dowiedziałam się też, jak wolno czas leci, gdy nie ma się w ręce niewielkiej maszyny z dostępem do ciągłego przepływu informacji. Niestety nie wszyscy podzielali mój entuzjazm, szczególnie moja mama, której zapomniałem wspomnieć, że jednak miałem spędzić pięć dni w Helsinkach, zamiast jechać tylko i wyłącznie na koncert. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że wcale tego nie planowałam i sama dowiedziałam się o tym dopiero wtedy, gdy kupowałam już dla wszystkich bilety na pociąg.

Skoro już o transporcie mowa, to powiedziałam mojej rodzinie o tym, że jestem trans. Pisałam już o tym post wcześniej, jakiś czas po coming oucie. Zaakceptowali mnie, siostra zwraca się do mnie i o mnie jak należy, a rodzice wciąż bardzo powoli się uczą. Nie spodziewałam się, że zaczną nawet używać mojego wybranego imienia przy dalszej rodzinie, ale dzięki temu już trochę więcej osób wie, jak wygląda sytuacja. I nikt nie ma z tym problemu! Jak jedna z moich cioć zwróciła uwagę, naszej rodziny już nic nie zdziwi. Jeden członek rodziny przeszedł na inna wiarę, jedna członkini zaręczyła się z pół-czarnym chłopem, to czemu ja miałabym nie być niebinarną lesbą? Może nawet zaakceptują to, że chcę utrzymywać się z futrzakowej pornografii.

Niestety jak chodzi o rzeczy mniej przyjemne, to dostałem dwa razy potężnego kosza, co całkowicie zniechęciło mnie do próbowania poderwania dziewczyn. Proszę się nie martwić, nie zostaję jeszcze incelem. Po prostu zbyt męczące dla mnie jest to, że wiecznie martwię się, że albo za mało się staram, albo jestem zdecydowanie zbyt przytłaczającym człowiekiem. Szczególnie, że już od dłuższego czasu ciągle wpadają mi w oko osoby, które nie są mną w ten sposób zainteresowane. Chyba jeszcze nikt nie jest gotowy na tak potężną przylepę jak ja.

gif z małym kotkiem

Tak jak widać, w ostatnim roku zapewniłem sobie sporo wrażeń. Jeszcze przez ileś lat będę to wszystko memłać gdzieś w podświadomości, zanim to wszystko w pełni pojmę. Zrobiłem sporo głupstw, nauczyłem się nowych rzeczy i lecę dalej, bo jeszcze sporo życia przede mną! Prawdę mówiąc to nie odczuwam żadnej szczególnej różnicy pomiędzy trzydziestym pierwszym grudnia a pierwszym stycznia. Mimo to zdaję sobie sprawę, że podział życia na mniejsze etapy jest bardzo pomocny. Znacznie łatwiej jest wtedy przyjrzeć się swoim postępom, co chwilę temu zrobiłem.

Mam kilka planów na ten rok, chociaż nie wierzę w postanowienia noworoczne jakoś szczególnie mocno. Nawet nie pamiętam już, co sobie postanowiłem ostatnim razem. Ogółem wychodzę z założenia, że każdy moment jest dobry na wprowadzanie zmian w życiu. No ale jak pod koniec grudnia dochodzisz do wniosku, że chcesz czytać więcej książek, to równie dobrze możesz nazwać do postanowieniem noworocznym. Szczególnie chcę czytać więcej książek niezwiązanych z Wojownikami, ale też artykułów, jak i wpisów na blogach i innych osobistych stronach. Będę też to wszystko zapisywać, bo jak mam stwierdzić, czy udało mi się osiągnąć mój cel, bez jakichkolwiek statystyk? I tak, nie pomyliliście się, zaczęłam tamto zdanie czasownikiem "będę" ponieważ... nie mam jeszcze niczego do wpisania na tę listę. Winę zrzucam na moją obecną obsesję na punkcie The Sims 4, szczególnie dodatku Wilkołaki. Nic nie poradzę na to, że uwielbiam moją rodzinę futrzaków, a Rozkurwiacz 3000 jako wilkołak to dosłownie dla mnie transition goals. Tak, kolejnym moim noworocznym postanowieniem jest nie spędzanie codziennie ośmiu godzin na graniu w Simsy. Tutaj idzie mi trochę lepiej, bo średnio gram w tę grę cztery razy w tygodniu. Yay.

Już od kilku miesięcy chcę też poświęcić trochę więcej czasu na animację. Jak na osobę ze sporym pierdolcem na jej punkcie i która wiąże z tym przyszłość, to trochę mało czasu na nią poświęcam. Fakt faktem animacja wymaga sporo skupienia, namysłu oraz czasu, które niestety muszę poświęcać w dużej ilości na prace na studia. Mimo to chcę robić chociażby jedną animację na miesiąc. Już pracuję nad jednym animowanym memem, którego możecie spodziewać się w bliższej przyszłości!

gif z zadowolonym kotkiem siedzącym przy biurku i piszącym albo rysującym coś na kartce

Generalnie chciałbym też móc najzwyczajniej w świecie zwolnić. Chciałbym móc świadomie przeżyć to życie, bez zbędnego pośpiechu. Świat cały czas zapierdala, z każdej strony atakuje kolejnymi informacjami i oczekuje od nas natychmiastowych reakcji. Nie podoba mi się to, momentami wręcz mnie to przytłacza. Próbując się dopasować zaczynam również się śpieszyć, przez co odnoszę wrażenie, że traktuję wszystko powierzchownie, prawie, że bezmyślnie. Możliwe, że po prostu mentalnie jestem wolniejszym człowiekiem. Na pewno też często przesadzam, bo w naturze mam skrajne postrzeganie rzeczywistości jak i zakładanie z góry, że nie robię wystarczająco wiele. Ale mimo to chcę spróbować. Chcę nauczyć się cierpliwości. Również przydałoby mi się wyznaczyć jasne priorytety, bo jest tyle rzeczy, którymi chcę się zająć, a nie robię postępów w żadnych z nich. To jest zdecydowanie najtrudniejsze postanowienie, które będzie do mnie często powracać.

Ach, no i postaram się też znowu pisać w miarę regularnie nowe posty na bloga! Bardzo mnie cieszy to, że są osoby zainteresowane moimi przemyśleniami. Trochę mi przykro, że akurat teraz straciłam wenę do pisania. Ale proszę się nie martwić, nie planuję porzucić tego bloga!

A wy jakie macie plany na następny rok? Jakie wydarzenia w poprzednim roku miały największy wpływ na was i wasze życie? Chętnie o tym przeczytam! ^___^
Ten post wleci zdecydowanie za późno, ale mimo to chcę życzyć wszystkim, żeby ten rok dla wszystkich był milusi niczym pusia. W końcu jest to rok królika! Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko i do zobaczenia w następnym wpisie!

gif z tańczącym kotkiem