Witam moich fantastycznych wariatów! Jak już pewnie wiecie, szczególnie, że narzekałem na to wszystkim: musiałam speedrunować cały semestr zimowy, żeby móc pojechać na Erasmusa do Finlandii, gdzie semestr letni zaczyna się miesiąc wcześniej. A oprócz ekspresowego zaliczenia wszystkich przedmiotów miałem jeszcze od chuja rzeczy do zorganizowania w kwestii samego wyjazdu, jak na przykład ubezpieczenie, mieszkanie czy ciepłe ubrania, bo w Finlandii jest w chuj zimno. Tak więc zabawy przy tym było sporo.
I jakby ogólne zmęczenie spowodowane napierdalaniem prac i organizowaniem wszystkiego to było za mało, to ze stresu nie mogłem spać po nocach. Co zabawne, miałam tak tylko w akademiku, bo jak wracałem do domu na weekendy, to nie miałam problemu po prostu zasnąć. Mam taką teorię, że mój mózg podzielił swoje funkcjonowanie na dwa tryby uzależnione od tego, gdzie się w danym czasie znajdowałem. Jeśli byłem w akademiku to znaczy, że mam napierdalać prace przez 24 godziny dziennie, a odpocząć mogłam tylko w domu. Całkiem zabawne zjawisko (w pewnym sensie ciągnie się to już od liceum, chociaż tam nie miałem problemów z zaśnięciem. Ale strasznie ciężko było mi się uczyć będąc w domu).
Musiałam jakoś zacząć sobie radzić z tym przytłaczającym mnie zmęczeniem, bo jeśli nie wyrobię się ze wszystkim na czas, to nie pojadę na Erasmusa. Dlatego postanowiłam... uzależnić się od energoli.
Prawdę mówiąc, nigdy nie byłem fanem energetyków. Ani mi jakoś specjalnie nie smakowały, ani mnie nie pobudzały do działania. No ale to było w gimnazjum, a też te energetyki co wypiłem raz jeden po drugim musiały być naprawdę słabej jakości. Ale mimo tej niechęci jakoś zdecydowałam się użyć ich teraz jako wsparcie w tych trudnych chwilach. Głównie dlatego, że moja siostra w pewnym momencie zaczęła je pić i nawet kolekcjonować po nich puszki. Nie mamy wielu wspólnych zainteresowań, więc picie Tigerów stało się w pewnym sensie sposobem na wspólne spędzanie czasu. No i okazało się, że smakowe energole są całkiem dobre. No może oprócz Monster Pacific Punch. Według mnie miał dziwny posmak.
Tak więc po wypiciu trzynastu puszek energetyków w przeciągu miesiąca udało mi się zaliczyć semestr! Z może trochę mniej zadowalającymi pracami, ale z czystym sumieniem mogłem lecieć udawać, że się uczę w innym kraju.
Na koniec pochwalę się moją kolekcją pod tytułem "Winter Semester Speedrun Starter Kit", która podczas wyprowadzki z akademika została już wyrzucona do śmietnika na tworzywa sztuczne. Z ciekawości zostawiałam puszki po energetykach, żeby zobaczyć ile ich będę mieć ostatniego dnia. Uważam, że się całkiem ładnie prezentowały, szczególnie ułożone kolorystycznie tak, że przypominają tęczę. Po tym miałam odwyk aż do dnia wyjazdu, gdzie dupnęłam Tigera żeby nie zaspać przypadkiem wysiadki na lotnisku ani w Berlinie, ani w Finlandii. Ale co maje podróży i pobycie napiszę w przyszłym poście. ^____^
Tak się prezentowała kolekcja, była całkiem ładna! |
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i pamiętajcie, jeśli zauważycie, że nie jesteście w stanie bez czegoś żyć mimo, że nie jest to konieczne do przetrwania, to znaczy, że pora na przerwę. Trzymajcie się ciepło i nie zapomnijcie pogłaskać swoich kotów ode mnie!